Tagi: ESA

Extraterrestials Sound Analog czyli dźwięk od A do Z

ESA Credo Illuminator

Andrzej Zawada, którego inicjały przemyciłem w tytule, od dziesięcioleci pasjonuje się muzyką i sprzętem audio. Jego firma ESA wypuściła na rynek tuziny modeli kolumn, głównie ze środkowego segmentu rynkowego. Wystawiał regularnie na Audio Show w Warszawie, udzielał wywiadów dla między innymi dla Soundrebels.com, Highfidelity.pl, Audio, Gazety Wyborczej, dowoził kolumny na prezentacje u klientów. Z wykształcenia jest nauczycielem, matematykiem, więc chętnie podnosi do kwadratu i sześcianu swoje kolumny.

M: Działanie musi przydawać się przy liczeniu objętości skrzynek. Z czasem chyba zrezygnowano z kwadratów i sześcianów w nazwach z powodów praktycznych (typografia) na rzecz konwencjonalnych dwójek i trójek.

K: Nie doceniasz stażu firmy – są już czwórki. Ale zapewne Andrzej Zawada bardziej liczył na jeszcze inne działanie – potęgowanie – zakładając firmę w 1996 roku, a właściwie przejmując markę od poznańskiego właściciela. W sumie projekt nieźle wyszedł, w szczytowym okresie rozwoju około 2007 roku ESA produkowała 28 modeli kolumn, w tym serię kina domowego Vivace, i… jeden filtr sieciowy (Silk 221).

M: Pamiętam reklamę ESA w miesięczniku Audio, na której widać było jakąś gazetę z wielkim tytułem “Polish Company ESA Sets New Standards in Speaker Design”. Wiele osób się na to nabrało. Później, w miarę kurczenia się zasięgu marki, Audio zmieniało jej wizerunek z “polskiego giganta, który zawojował rynek przebojem” na “bezkompromisową, ale przystępną cenowo manufakturę”, lepiej pasujący do obecnego profilu nabywców. W ofercie ESA wciąż jest dziewięć modeli, w tym aktywny subwoofer Profondo, o tyle interesująco zbudowany, że ma dwie membrany bierne. Rozwinięcie skrótu będącego nazwą firmy też chyba “przemyciłeś” w tytule?

K: No tu mamy zagadkę – co kryje się pod literami “E” “S” “A”. Nie traktowałbym ich raczej jako aluzji do Europejskiej Agencji Kosmicznej, choć pewności mieć nie mogę. A skoro główny konstruktor ESA, Andrzej Kisiel tego nie wie, co stwierdził w jednym z opisów firmy w Audio, to skąd mógłbym wiedzieć ja?

M: Najwyraźniej pozaziemskie skojarzenia chodzą ci po głowie, sądząc też po tytule wpisu. A może po prostu zapytaj drugiego Andrzeja, na pewno chętnie odpowie. I jeszcze poczęstuje kawą.

K: Pytałem… ale on się chyba wstydzi odpowiedzieć.

M: Andrzej Kisiel projektuje kolumny dla ESY? Kiedyś w Audio były ogłoszenia “Zapraszamy na spotkanie z konstruktorem ESA w Poznaniu”. Przyjechałem, ale ten gość to nie był Andrzej Kisiel, przedstawił się inaczej. Ale mówił bardzo ciekawie, moim zdaniem takie spotkania z projektantami, inżynierami organizowane są za rzadko, mówię nie tylko o ESA, ale w ogóle. Ja bym chętnie posłuchał dlaczego wybrano takie rozwiązanie, a nie inne, jak wygląda procedura oceny jakości dźwięku, na jakich wcześniejszych schematach opiera się idea danego urządzenia itd.

K: ESA jest wynalazcą i właścicielem zaawansowanej technologii PPW. To metoda projektowania zespołu głośnikowego biorąca pod uwagę odbicia fal od podłogi pochodzących z głośnika i bezpośrednich, ich sumowania się i znoszenia. Napisała nawet broszurę wyjaśniającą o co w tym chodzi – jest tutaj.

M: Przeczytałem ten artykuł. Zastanawia mnie tylko czy wzięto pod uwagę odbicia od sufitu? Sufit występuje w większości pomieszczeń, w których jest podłoga. I odbija dźwięki tak samo, a nawet jakby bardziej, bo ludzie rzadko kładą tam dywany.

K: Ja ci tego nie powiem, bo przez ten tekst nie przebrnąłem. Obrazek natomiast widziałem – i sufitu na nim nie ma. Czy skrót PPW ma również nieznane pochodzenie?

Technologia PPW w skrócie


M: Jakbyś doczytał do końca broszurę, to byś wiedział: Przesuń, Pochyl, Wyrównaj. Przesuń głośniki, pochyl ściankę przednią, wyrównaj charakterystyki. Taka filozofia projektowania kolumn w trzech krokach. Nie wygląda na to, by PPW miało zastosowanie w przypadku najnowszych, dipolowych modeli jak Revolution No. 9 czy Red House, które nie dość, że mają niepochylone ścianki to jeszcze promieniują do przodu i do tyłu komplikując sprawę odbić.

K: Komplikując? Powiedziałbym, że podnoszą ją do czwartej potęgi.

M: A propos komplikacji, to ostatnio w firmie dzieje się chyba coś złego. Na audio-pudelku, czyli forum audiostereo.pl jakiś hiszpański klient ESA skarży się, że dostał wadliwe kolumny, potem wymienione na inne – też uszkodzone, nie zwrócono pieniędzy za naprawę, nie dostał faktury i tak dalej…

K: Na tamtym forum to ja czytałem, że Święty Mikołaj nie rozdaje prezenty, a kradnie rowery. Po pijanemu, bo na trzeźwo to handluje używkami dla reniferów.

M: Hiszpan pisze też, że Pickupsound.es wycofał się z tego głównie powodu z dystrybucji kolumn marki ESA w jego kraju.

K: Zapewne to tylko wypadek przy pracy. ESA od zawsze jest jednoosobowa, a każdy może w każdej chwili – odpukać! – np. zachorować, znaleźć się w szpitalu czy przeżyć katastrofę w życiu osobistym. To upośledza sprawność zawodową. A Andrzej Zawada nie jest już młodzikiem.

M: Skoro o upośledzeniach mowa, to sprzedawca (pewien sklep, któremu nie będę robił antyreklamy) zdążył już kurtuazyjnie nazwać tego swojego klienta psycholem. Mam nadzieję, że z czasem sprawa się wyjaśni na korzyść kolegi z Hiszpanii.

K: Najmłodszym dzieckiem firmy jest dipolowy Red House. Ponoć geneza nazwy tkwi w muzyce, a nie w sympatiach politycznych.

M: Andrzej Zawada odnosi go do samochodów Rolls-Royce cytując dane dotyczące mocy – jest ona mianowicie “wystarczająca”. Jak na matematyka to raczej nieprecyzyjne określenie. Albo to taki żart z podopiecznych – sam robi to, na co im nie pozwala.

K: Myślę, że ani żart, ani brak precyzji, tylko bardzo wysokie mniemanie o własnej kolumnie. Może dealerzy RR w Anglii prezentując model Ghost odwołują się do cytatów z katalogu ESA, kto wie? Ale nie ma co drwić, zestaw kosztuje 120 000 zł – do “rolsa” jeszcze sporo brakuje, proporcje są więc zachowane, a inni wytwórcy sprzętu mają o wiele większy “tupet” wyceniając swoje osiągnięcia. A tu komplet głośników pochodzi od Scan-Speaka, w tym trzy 32-cm niskotonowe Revelatory modyfikowane na zlecenie ESA. To ogromny skok – od najpopularniejszego bass-reflexu do skrajności w drugą stronę – dipola.

M: Wcale to nie pierwsza wycieczka tandemu Kisiel – ESA poza obudowy z otworem. Przeciwnie, od lat eksperymentowano. I to nie tylko z obudowami, ale i z ilością dróg, układami przetworników, koncepcją całości. W części niskotonowej Furioso 2 była membrana bierna, w Minotaurze linia transmisyjna. Ćwiczono też układ zamknięty, ale to chyba tylko w ramach AkustyKa. Z kolei Profi Model 01 był zestawem czterodrożnym, i to “zdolnym do wypełnienia najbardziej odpowiedzialnych zadań, na równi z najdroższymi konstrukcjami słynnych firm światowych” (jak, zwyczajowo, ostrożnie go reklamowano – w 2002 roku para kosztowała 60 000 zł). Ciekawość Andrzeja Kisiela – akustyka wodziła ESA na brzmieniowe przygody z mniej lub bardziej doskonałym dźwiękiem przez wszystkie rozwiązania, jakie były w zasięgu praktycznych możliwości firmy.

ESA Revolution No. 9
ESA Neo 3

Wydaje mi się, że Andrzej Zawada jest bardziej wielbicielem muzyki, niż specjalistą od spraw technicznych. Interesuje go dobry dźwięk, a nie szczegóły budowy zwrotnicy czy koncepcje akustyczne (detale konstrukcyjne najpełniej wyjaśnia Andrzej Kisiel przy okazji testów poszczególnych modeli w Audio). To odwrotnie, niż w większości innych jednoosobowych firm domowego stereo, gdzie właściciel jest jednocześnie konstruktorem, czasem wynalazcą lub wizjonerem, a bywa pewnie, że mniej lub bardziej zręcznym kopistą.

M: To widać w nazwach produktów. Same terminy muzyczne.

K: To chyba nic niezwykłego w tej branży.

M: Tak, ale tu nie ma wyjątków – prócz epizodu z Silk 221 i określeń powiązanych z drugim konikiem AZ, matematyką. Poza tym
nazewnictwo zdaje się odzwierciedlać ewolucję gustu muzycznego właściciela marki. Zaczęło się od Ostinato, Basso Continuo – niefortunna dla kolumny nazwa, zmieniona szybko na Continuum – i Trillo. Orbitowaliśmy – trzymam się teraz zaproponowanej przez ciebie kosmicznej terminologii – tak gdzieś wokół baroku. Później był Revolution No. 9 (utwór The Beatles), a obecnie dotarliśmy do Red House (album Hendrixa z 1991 r.). Czy doczekamy modelu Bieber?

K: Oj, naciągasz. Jest przecież Neo, był Minotaur, Meritum…

M: Był też podobno Departed Rearfoot :O


Historia ESA to pasmo sukcesów na polskim rynku. Na firmowej stronie kolumn ESA Minotaur czytaliśmy: “kolumny ESA już od kilku lat są rozpoznawane na polskim rynku jako najbardziej zaawansowane i najambitniejsze propozycje pochodzące z rąk polskich konstruktorów.”

M: Znam ten styl 🙂

Ale tu ESA miała rację, ktokolwiek pisał dla niej ten tekst. Takie właśnie “rozpoznawanie” rozgrywało się w dziale Zespoły głośnikowe miesięcznika Audio. Można powiedzieć, że periodyk był tubą propagandową ESA, której skuteczność polegała na tym, że imitowała obiektywizm w sposób trudny do rozszyfrowania dla nie dość wnikliwych czytelników, no a takich jest przecież większość. W latach 90-tych i na początku nowego stulecia ESA gościła na jego łamach częściej, niż jakakolwiek inna marka “kolumnowa”, zupełnie nieproporcjonalnie do udziału w rynku – i zbierała entuzjastyczne oceny. Nie jest to nic wyjątkowego. Podobne mechanizmy działają w każdym kraju i w każdej branży, gdzie związki między publicystami a przedsiębiorcami są zażyłe, a interesy wspólne – lecz istnieją poza zasięgiem wzroku czytelnika i klienta. To się raczej szybko nie zmieni, bo środowiska te się przenikają i są wzajemnie zależne. Niemiecki TEST , pismo bez reklam oceniające przedmioty codziennego użytku, zaczął wychodzić w 1964, 54 lata temu – i to jest mniej więcej miara naszego opóźnienia cywilizacyjno-społecznego. Poza tym wersji STEREO tego pisma chyba i tak nie ma, więc jego wpływ na rynek hifi jest dosłownie zerowy. Z kolei portal 6moons.com publikuje informacje, z jakich źródeł czerpią dochód ich recenzenci sprzętu. Taka autolustracja. Trudna zresztą do sprawdzenia. Inne wydawnictwa zazwyczaj zbywają temat milczeniem.  

K: Aleś się nastroszył :O To nie sąd ostateczny tylko branża hobbystyczno-rozrywkowa, płacisz – masz, każdy to zna z życia, nad czym tu debatować?

M: Niby tak, tylko jednocześnie “Audio” mówi reklamodawcom, że “AUDIO każdemu daje gwarancję, że nie padnie ofiarą jakiegokolwiek >układu< z innym dystrybutorem. Każdy bowiem wie, że nigdy takiego układu, jakiego sam mógłby się obawiać, nie mógł mieć z AUDIO”. Czyli: “skoro nigdy układu z redaktorem nie miałeś to znaczy, że redaktor z nikim układu nie ma” 😅 Dla tych firm to pieniądze, a te są tyle samo warte w każdej branży.

K: Jakoś pieniądze dystrybutorów mnie nie obchodzą, póki co jestem audiomaniakiem, kasę wydaję na to, co sam uważam za godne wypróbowania. Każdy ze swoją mamoną robi co chce – a wielbiciele hifi to nie idioci, którzy kupią to, co im zareklamują.

M: O, to tak samo, jak wyborcy!

Recenzje zagraniczne kolumn ESA są nieco chłodniejsze. Fin Kari Nevalainen ze wspomnianego 6Moons.com testował Credo 4 w 2009 roku. Był zachwycony solidnością obudów, pozytywnie ocenił tony średnie i wysokie, nie był zaś do końca zadowolony z basu, odbierał go jako zbyt luźny, rozlewający się. Uznał też, że kolor naturalnego forniru jest archaiczny (!?) i on wybrałby czarny albo jasny, a w ogóle to w jego mniemaniu ESA Credo warte są połowę proponowanej ceny (poza Polską model miał kosztować 9600 Euro). Pamiętać trzeba, że na zachodnich rynkach panuje o wiele większa konkurencja, a ESA jest tam postrzegana jako jeden z producentów z byłego bloku wschodniego i na te wyroby patrzy się z mniejszym zaufaniem, niż na markowe produkty.

ESA to ja – Andrzej Zawada

M: Aha… tylko te “markowe produkty” lutują chińskie dzieci w prowincji Guangdong padające z niewyspania.

K: Mówisz o zupełnie innej grupie cenowej.

M: Żebyś się nie zdziwił…

Od początku plan był bardzo ambitny. Zaistnienie w średnim segmencie rynku udać się może tylko wtedy, gdy produkuje się na dużą skalę, a produkcję przenosi do Chin. Na jedno i na drugie ESA nie ma ani ochoty, ani możliwości. Ja się z tego cieszę, bo z ChRL mimo, że też nie mam ochoty, to mam wszystko – od butów po pastę do zębów.

M: Sprzęt też..??

K: A skąd mogę wiedzieć? Na pudełku napisane jedno, a co siedzi w środku to drugie.

M: Kiedyś się temu przyjrzymy. Moim wykrywaczem chińszczyzny. Tanio go kupiłem… zrobiony w Chinach.

ESA Credo 4
Zestaw kina domowego ESA Vivace z 2005